Mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Często wydaje nam się, że dużo trwalsze więzi zawieramy z osobami, z którymi nie łączą nas więzy krwi, czy powinowactwa, niemniej nasze zwierzęce instynkty w sytuacjach granicznych biorą górę. Tak jak w przypadku zagrożenia, w którym uaktywniają się nasze reakcje „fight of flight”, tak w trudnych życiowo sytuacjach zwykle będziemy gotowi poświęcić wszystko naszej biologicznej rodzinie.

Rodzina okazuje się być punktem wyjścia w dorosłość. Relacje oraz ich dynamika w rodzinie może decydować o tym jaki „lifestyle” wybierze ukształtowane w niej dziecko. Czy dojrzeje, będzie odważnie stawiać sobie cele, a potem konsekwentnie je realizować? A może pozbawione poczucia bezpieczeństwa, nie nauczone poczucia własnej wartości, będzie się bało samodzielnie podejmować własne decyzje?

To jak funkcjonujemy w związkach w dużej mierze przejmujemy od naszych rodziców, a więc obserwując ich małżeństwo budujemy w naszym wewnętrznym, podświadomym programie wzór małżeństwa, który będziemy odtwarzać w przyszłości z naszym partnerem. Jeśli relacje między naszym rodzicami są poprawne, oparte na zdrowej współzależności, zaufaniu i szczerości, to prawdopodobnie taki model zbudujemy z naszym wybrankiem lub wybranką. Jeśli natomiast mamy do czynienia z dysfunkcyjnym gniazdem, to nasze wybory i zachowania w związkach również mogą być dysfunkcyjne.

Czy jest szansa wyrwać się z tyranii kodów podświadomości? Oczywiście, że jest. Głównym i najważniejszym krokiem na drodze do przełamaniach zakodowanych w nas schematów jest uświadomienie sobie ich istnienia, a następnie przepracowanie ich, czy to z terapeutą, czy to samodzielnie. Ślady dzieciństwa mogą, ale nie muszą zostawiać piętna na naszym dorosłym życiu.

Dysfunkcyjne gniazda nie są jednak największym zagrożeniem dla rodziny. Jest nim zakrojony na szeroką skalę konsumpcjonizm. Dziś rodzina może się jawić jako projekt, który wymaga zbyt wiele nakładów finansowych, czasowych, energetycznych oraz obarczony jest niezwykłym ryzykiem, którego zwykle nie podejmujemy, jeśli nie jesteśmy zmuszeni przez okoliczności. Współcześni rodzice, skupieni na karierze i rozwoju, nie zawsze mają czas, by otaczać swoje pociechy uwagą, uczuciem oraz budować z nimi więzi. Brak zainteresowania ze strony rodzica dziecko często odbiera jako brak miłości, a skoro najbliższa osoba, czyli rodzic, nie jest w stanie dać mu swojej miłości, to kto będzie?

I na koniec, kolejną barierą wydaje się być intensywny rozwój świata mediów społecznościowych, które ilością „polubień” odmierzają wartość człowieka i stanową substytut relacji, które w świecie poza komputerem wymagają obecności i zaangażowania drugiego człowieka. Te wszystkie kwestie sprawiają, że uciekamy od bliskich relacji i często w obawie przed zranieniem nie podejmujemy wyzwania, jakim jest budowanie rodziny. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że rodzina może być też szansą. Szansą na szczęście, szansą na rozwój i bezpieczną przystań w trudnych czasach.